W tym wpisie przeczytasz o:
Techniczna strona projektu – jak trenowaliśmy?
Kluczem była systematyczność i kompleksowe podejście do przygotowań. Od początku wiedzieliśmy, że sam bieg to tylko zwieńczenie długiego procesu. Różniliśmy się doświadczeniem i możliwościami, dlatego podzieliliśmy się na trzy grupy, by każdy mógł trenować według swoich potrzeb i ambicji:
- Czerwoni – najbardziej zaawansowani, których celem było złamanie bariery 3 godzin w maratonie.
- Pomarańczowi – średniozaawansowani, przygotowujący się do osiągnięcia czasu 3:30.
- Zieloni – początkujący oraz ci, którzy chcieli po prostu ukończyć maraton lub pobiec poniżej 4 godzin.
Taki podział pozwolił nam lepiej dopasować plany treningowe, motywować się wzajemnie i wspierać niezależnie od poziomu zaawansowania. Każdy miał swoje miejsce w drużynie i czuł, że jest częścią większego projektu, a wspólny cel jeszcze bardziej nas zjednoczył.
Siła i stabilizacja – fundamenty biegacza
W naszym projekcie ogromny nacisk położyliśmy na ćwiczenia siłowe. Dlaczego? Bo silne mięśnie to nie tylko szybsze tempo, ale przede wszystkim mniejsze ryzyko kontuzji. Trening siłowy dwa razy w tygodniu (w późniejszych etapach raz w tygodniu) obejmował zarówno klasyczne ćwiczenia z obciążeniem na siłowni, jak i alternatywy do wykonania w domu. Pracowaliśmy nad stabilizacją, wzmacnialiśmy core, mięśnie pośladków, nóg i pleców – wszystko po to, by nasze ciało wytrzymało trudy wielotygodniowych przygotowań i sam maraton.
Rozciąganie i joga – elastyczność i regeneracja
Każdy trening kończyliśmy rozciąganiem lub rolowaniem – to była nasza codzienność. Dzięki temu mięśnie szybciej się regenerowały, poprawiała się ruchomość stawów, a my mogliśmy trenować więcej i intensywniej, bez obawy o przeciążenia. Raz w tygodniu obowiązkowo praktykowaliśmy jogę – to nie tylko rozciąganie, ale też nauka świadomego oddechu, wyciszenia i pracy nad mobilnością.
Dieta i suplementacja – paliwo do działania
Wiedzieliśmy, że bez odpowiedniego odżywiania nawet najlepszy plan treningowy nie przyniesie efektów. W naszym projekcie czuwał nad nami dietetyk – Kamil Suwała, który ułożył zalecenia żywieniowe oraz dbał o suplementację i nawodnienie. Nauczyliśmy się, jak komponować posiłki, by dostarczyć organizmowi wszystkiego, czego potrzebuje do regeneracji i budowania formy. Kamil doradzał, jak uzupełniać elektrolity, jakie witaminy i minerały są kluczowe dla biegaczy, jak bezpiecznie korzystać z suplementów oraz jak planować odżywianie przed startem i w trakcie maratonu.
To wszystko – trening, siła, regeneracja, dieta – dało nam ogromną przewagę. Wielu z nas po raz pierwszy poczuło, jak wielką różnicę robi kompleksowe podejście. Mniej kontuzji, więcej energii, szybsza regeneracja, lepsze samopoczucie. To nie były puste zalecenia – to była realna zmiana, którą czuliśmy z każdym kolejnym tygodniem.
Razem, choć osobno – siła wspólnoty
Trenowaliśmy osobno, rozsiani po całej Polsce. Ale w głowach mieliśmy jeden cel: stanąć razem na starcie Cracovia Maratonu. Każdy kolejny dzień, każdy przebiegnięty kilometr, każda pokonana słabość zbliżały nas do siebie. Rozmawialiśmy, wspieraliśmy się, dzieliliśmy trudnościami i sukcesami. To była walka, ale nikt nie szedł sam.


W końcu nadszedł ten dzień. Spotkaliśmy się na żywo – najpierw na wspólnej odprawie online, a potem w Krakowie, dzień przed startem, przy odbiorze pakietów. Wspólna kawa, rozmowy, śmiech, emocje. Po raz pierwszy zobaczyliśmy się twarzą w twarz, choć znaliśmy się już z setek wiadomości i wspólnych treningów.
Start. Pogoda fatalna. My – gotowi.
6 kwietnia, Kraków. Zimno, wiatr, deszcz. Idealna pogoda, żeby się poddać. Ale nikt z nas nawet o tym nie pomyślał. Wszyscy byliśmy gotowi. Wszyscy wiedzieliśmy, po co tu jesteśmy. Na starcie stanęliśmy w małych grupkach, każdy z planem, każdy z marzeniem. I wszyscy dobiegliśmy do mety. Z medalem, z uśmiechem, z poczuciem, że zrobiliśmy coś wielkiego.



To nie był tylko bieg. To była drużyna.
Przebiegłem już wiele maratonów, ale ten zostanie w moim sercu na zawsze. Bo nie biegłem sam. 13 tygodni temu zaczęliśmy wspólną drogę, która miała jeden cel – stanąć na starcie maratonu. Z różnych miast, z różnych doświadczeń połączyła nas pasja. Każdy z nas toczył tę samą walkę – ze śniegiem, z ciemnymi porankami, z lenistwem i zwątpieniem. Treningi, które wyglądały jak samotna walka, okazały się cegłami budującymi coś większego. Powstała drużyna, prawdziwsza niż niejedna zawodowa ekipa.
A potem nadszedł ten dzień, kiedy spotkaliśmy się na żywo. Nie da się opisać tych emocji. Energia, wspólnota, siła. Projekt, który razem stworzyliśmy, nazwaliśmy Cracovia Maraton. Dla mnie to nie był tylko bieg – to był dowód, że to, co robię, ma prawdziwy sens. To budowanie czegoś większego. Nie tylko programu, ale wspólnoty, w której liczyli się ludzie, emocje i misja.


Dziękuję. To Wy jesteście tą drużyną.
To Ty piszesz tę historię. To dzięki Tobie ta drużyna ma sens. Dziękuję każdemu, kto był częścią tego projektu. Za każdy przebiegnięty kilometr, za każdą wiadomość, za każde wsparcie. Pokazaliśmy, że w sporcie amatorskim też można znaleźć prawdziwą pasję, prawdziwą drużynę i prawdziwe emocje.
Dołącz do nas – to dopiero początek!
Nie zatrzymujemy się! Już teraz ruszamy z kolejnymi wyzwaniami: Warszawa Maraton, Poznań Maraton, Katowice Maraton i Półmaraton w Krakowie. Jeśli chcesz poczuć tę energię, jeśli chcesz być częścią czegoś większego – dołącz do nas! You Never Walk Alone. Razem możemy więcej.


